Bez kategorii

Wojtowicz: Coma to nie tylko koncerty…

Trwająca wciąż trasa RE-START zespołu COMA to nie tylko koncerty muzyczne. Wokalista i lider – Piotr Rogucki w wywiadach przyznawał, że od dawna chcieli zrobić coś podobnego, ale nie było ich stać. Co z tego wyszło, kiedy już mogli sobie na to pozwolić? Jak zaprezentowali się we Wrocławiu?

Koncerty w ramach wspominanej trasy to nie tylko muzyka, teksty i charyzma Roguckiego, tak jak już wcześniej przyzwyczaili fanów. To także, a dla niektórych przede wszystkim spektakularne widowisko muzyczne. Kto by pomyślał, że polski zespół rockowy ruszy z projektem o podobnym rozmachu…

Ekrany LED, pirotechnika, zaawansowane, na światowym poziomie oświetlenie, rozbudowana scena (w innych miastach nawet podnoszona), efekty. To wszystko, czego możecie doświadczyć podczas tego show. A to tylko kwestie techniczne, jednak to one decydują o wyjątkowości tych koncertów.

Na koncercie było wielu, którzy doskonale pamiętają Comę sprzed lat. Nie potrzebowali zaproszenia od znajomych, czy rodziny. Wystarczyła obecność zespołu. Jednym z głównych elementów decydującym o sukcesie kapeli są teksty Piotra Roguckiego. Głównie pesymistyczne, ukazujące ciemne strony człowieka i społeczeństwa, ale było też tam miejsce na nadzieję, czy bunt. Pokazywał tam lęki, uzależnienia, patologie społeczne, wojny (czy to w sensie militarnym, czy wojny wewnętrzne). Teksty bardzo uniwersalne, do dziś aktualne. Jak jeszcze dołoży się do tego charyzmę Piotrka, jego kontakt z publicznością (nawet kilkanaście lat temu grając koncerty za granicą był za to doceniany), to w efekcie nie można przegapić ich koncertu.

Trzeba zaznaczyć, że zespół świetnie zagrał. Chyba Witos i Kobza nigdy nie brzmieli tak dobrze. Może to efekt również nagłośnienia i setlisty…


„Jednym z głównych elementów decydującym o sukcesie kapeli są teksty Piotra Roguckiego. Głównie pesymistyczne, ukazujące ciemne strony człowieka i społeczeństwa”

— Anna Wong, Woluntariusz

A co do setlisty. Zespół grał dokładnie 2 godziny 45 minut. Skoro składała się z takich utworów jak: Trujące rośliny, System, Angela, Pierwsze Wyjście z Mroku, czy Cisza i Ogień to nie dziwne, że wspomniani gitarzyści mogli się wykazać. W znacznej mierze składała się z utworów z Hipertrofii – najbardziej rozbudowanej i zróżnicowanej pod względem stylu i tekstów płyty w dorobku Comy. To bardzo dobre posunięcie. Koncert stanowił podróż przez lata twórczości łódzkiej legendy, nie zabrakło coverów (aż trzy) i gości specjalnych. W roli supportu WaluśKraksaKryzys. Dobry support, idealny na rozruszanie publiczności przed tym, co miało nadejść. Patrząc na styl gry, bardzo dużo ma wspólnego z punkiem, jednak na pewno to nie ten gatunek. Inna tematyka, inne korzenie. Trzeba podziękować chłopakom za dotychczasowe koncerty. Warto wybrać się na dwa ostatnie – w Katowicach i w Krakowie. Bilety jeszcze są. Zespół Coma zawsze gwarantował wspaniałe doświadczenia muzyczne, a teraz robi to jeszcze z nawiązką…

Setlista:

Wola istnienia
Pierwsze wyjście z mroku
Ostrość na nieskończoność
Skaczemy
Angela
Transfuzja
Killing in the Name (Rage Against the Machine cover)
Tonacja (sygnał z piekła)
System
Schizofrenia
Parapet
Leszek Żukowski
Spadam
Popołudnia bezkarnie cytrynowe
W deszczu maleńkich żółtych kwiatów
(Myslovitz cover)
Deszczowa piosenka
Trujące rośliny
0Rh+
Wędrówka (Lady Pank cover) (with WaluśKraksaKryzys)
Ocalenie
Cisza i ogień
Los cebula i krokodyle łzy
Sto tysięcy jednakowych miast

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *