NewsSport

„Bitwa w Krainie Śniegu – Śląsk zdobywa Lublin!”

Za oknami padał gęsty śnieg, przypominający sceny jak z Narnii, białe drogi, zawiane trasy i aura, która bardziej sprzyjała siedzeniu w domu niż podróżom. Po drodze do Lublina było mnóstwo wypadków, powywracane samochody i trudne warunki, które dla wielu mogły być powodem, by zostać w domu. Mimo tego kibice Śląska Wrocław pokazali, że dla nich miłość do drużyny jest ponad wszystko. Przemierzyli ponad 500 km w zimowych warunkach, by dopingować swój zespół na drugim końcu Polski – i pojawili się w licznej oraz głośnej grupie.

Jak zwykle, atmosfera na trybunach była wyjątkowa. Od lat kibiców obu klubów łączy wielka przyjaźń można powiedzieć, że to taka współczesna „unia wrocławsko-lubelska”, niczym dawniej unia polsko-litewska, łącząca dwa miasta ponad sportowymi barwami. Przyjacielska atmosfera w niczym jednak nie przeszkadzała emocjonującej walce na parkiecie.

A tam działo się naprawdę wiele! Śląsk Wrocław od pierwszych minut narzucił tempo, które sprawiało duże problemy gospodarzom. W pierwszych dwóch kwartach wrocławianie dominowali, rzucając w obu częściach ponad 30 punktów. Po drugiej kwarcie Śląsk prowadził już różnicą około 20 punktów i wydawało się, że wystarczy jedynie dowieźć wynik do końca.

Jednak sport bywa przewrotny. Po przerwie gospodarze zaczęli grać znacznie agresywniej i skuteczniej. Start Lublin złapał wiatr w żagle, a obrona Śląska przestała funkcjonować tak dobrze jak wcześniej. Rzuty, które w pierwszej połowie wpadały seriami, zaczęły trafiać znacznie rzadziej. Przewaga stopniała do zaledwie czterech punktów, a na trybunach zaczęło robić się coraz bardziej nerwowo.

Ogromny szacunek należy się drużynie z Lublina za charakter i walkę, jaką zaprezentowali szczególnie w czwartej kwarcie. Mimo dużej straty nie poddali się, podkręcili tempo i byli naprawdę blisko doprowadzenia do pełnego comebacku. Na szczególne wyróżnienie zasługują zawodnicy grający z numerami 3 – Elijah Hawkins oraz 12 – Quincy Ford. To właśnie ich odwaga, skuteczność i determinacja sprawiły, że Start Lublin realnie powalczył o zwycięstwo i do ostatnich minut trzymał kibiców w napięciu.

Śląsk roztrwonił niemal całą, imponującą przewagę, ale ostatecznie zachował chłodne głowy i dowiózł zwycięstwo 91:98. Wygrana może mieć ogromne znaczenie w walce o play-offy i Puchar Polski takie punkty zdobywane na trudnym terenie mogą być na wagę złota.

Na szczególne wyróżnienie zasłużył w tym meczu wychowanek Śląska, Jakub Nizoł, który zdobył najwięcej punktów dla swojej drużyny. Nie bał się brać odpowiedzialności w kluczowych momentach, podejmował odważne decyzje i pokazał, że wraca do formy sprzed kontuzji.

Drużyna z Wrocławia odwdzięczyła się kibicom za ich wysiłek i trud podróży ze śnieżnej krainy zwycięstwem, emocjami i walką do końca. Taki wieczór na długo pozostanie w pamięci zarówno zawodników, jak i tych, którzy mimo pogody stawili się w Hali Globus, by tworzyć prawdziwy koszykarski spektakl.

Paweł Skuza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *