Sport

Śląsk bez ćwierćfinału. W tle Głogowski vs Zych

Na Tarczyński Arena Wrocław odbył się emocjonujący mecz 1/8 finału Pucharu Polski pomiędzy Śląskiem Wrocław a Rakowem Częstochowa, zakończony zwycięstwem gości 2:1. Spotkanie obfitowało w zwroty akcji i fragmenty dominacji obu drużyn.

𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐚 𝐩𝐨ł𝐨𝐰𝐚: 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐰𝐚𝐠𝐚 𝐑𝐚𝐤𝐨𝐰𝐚 𝐢 𝐠𝐨𝐥 𝐁𝐫𝐮𝐧𝐞𝐬𝐚

Od pierwszego gwizdka to Raków przejął inicjatywę. Przez pierwsze 20 minut goście wyraźnie dominowali, mieli więcej akcji ofensywnych oraz częściej stwarzali zagrożenie pod bramką Śląska. Grali szybko, wysoko i kontrolowali tempo, zmuszając gospodarzy do głębokiej defensywy.

Po tym okresie gra zaczęła się wyrównywać. Śląsk wreszcie ruszył odważniej do przodu, coraz częściej wchodził w pole karne rywali i rozpoczął tworzenie groźnych akcji. Mimo tego znów dało się zauważyć coś, co kibice Śląska znają z ostatnich tygodni – brak wykończenia. Nawet dobrze zapowiadające się ataki kończyły się niedokładnym podaniem, słabym strzałem lub zablokowaną próbą.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bez bramek, Raków ponownie przycisnął. W końcówce pierwszej części gry gola zdobył norweski napastnik Jonatan Brunes, rodak Erlinga Haalanda. Po dośrodkowaniu dołożył nogę i pewnie umieścił piłkę w siatce, dając Rakowowi prowadzenie 1:0.

𝗗𝗿𝘂𝗴𝗮 𝗽𝗼ł𝗼𝘄𝗮: 𝘄𝘆𝗿ó𝘄𝗻𝗮𝗻𝗶𝗲 𝗪𝗮𝗿𝗰𝗵𝗼ł𝗮 𝗶 𝘀𝘇𝘆𝗯𝗸𝗮 𝗼𝗱𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲𝗱ź 𝗥𝗮𝗸𝗼𝘄𝗮

Drugą część meczu Raków rozpoczął tak samo jak pierwszą – przez około 15 minut to goście dominowali. Utrzymywali piłkę, atakowali skrzydłami i nie pozwalali Śląskowi rozwinąć kontr. Z czasem jednak wrocławianie zaczęli znów łapać rytm i dopasowali się do poziomu gry rywala z Ekstraklasy.

Efekt pojawił się w 69. minucie, kiedy po dobrze rozegranej akcji napastnik Damian Warchoł doprowadził do wyrównania. Stadion ożył, a Śląsk poczuł nową energię – ale tylko na chwilę.

Zaledwie 5 minut później Raków znów wyszedł na prowadzenie. Akcję świetnym podaniem otwierającym zapoczątkował Tomasz Pieńko, wychowanek Zagłębia Lubin. Piłkę wykończył Patryk Makuch, który zachował zimną krew i dał Rakowowi bramkę na 2:1. Był to cios, po którym Śląsk już się nie podniósł.

𝗦𝘁𝗮𝘁𝘆𝘀𝘁𝘆𝗰𝘇𝗻𝘆 𝗼𝗯𝗿𝗮𝘇 𝗺𝗲𝗰𝘇𝘂

Statystyki spotkania pokazują dokładnie to, co było widać na boisku:

Raków miał więcej celnych strzałów i lepiej wykorzystywał swoje sytuacje, szczególnie w kluczowych momentach. Śląsk natomiast potrafił tworzyć akcje, ale brakowało mu skuteczności – wiele ataków kończyło się niecelnymi uderzeniami albo niedokładnym ostatnim podaniem. Posiadanie piłki i liczba sytuacji były dość zbliżone, jednak to Raków zrobił z nich więcej.

𝗦𝗲𝗻𝘀𝗮𝗰𝗷𝗮 𝗱𝗻𝗶𝗮 𝘄 𝗣𝘂𝗰𝗵𝗮𝗿𝘇𝗲 𝗣𝗼𝗹𝘀𝗸𝗶

Warto dodać, że tego samego dnia, wcześniej, doszło do dużej sensacji. Polonia Bytom, dobrze radząca sobie w pierwszej lidze, odpadła z Pucharu Polski po porażce z liderem II ligi – Avią Świdnik. Wynik ten odbił się szerokim echem, bo mało kto spodziewał się, że niżej notowany rywal wyeliminuje jedną z rewelacji Fortuna I Ligi.

𝗣𝗮𝘄𝗲ł 𝗦𝗸𝘂𝘇𝗮

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *