𝐁𝐚𝐫𝐛𝐚𝐫𝐚 𝐳 𝐌𝐢𝐤𝐨ł𝐚𝐣𝐞𝐦 𝐢 𝐩𝐮𝐧𝐤𝐭𝐚𝐦𝐢: 𝐧𝐚𝐣𝐰𝐢ę𝐤𝐬𝐳𝐲 𝐩𝐫𝐞𝐳𝐞𝐧𝐭 𝐝𝐥𝐚 𝐙𝐚𝐠łę𝐛𝐢𝐚.
6 grudnia w Lubinie futbol nabrał świątecznego klimatu i to dosłownie. Mikołajki, Barbórka, pełny sektor gości, wyjątkowa oprawa Górników i mecz, w którym emocje rosły z każdą minutą, by eksplodować dopiero w ostatniej sekundzie. Zagłębie wygrało z Widzewem 2:1 w spotkaniu, które mogło stać się jedną z najbardziej pamiętnych końcówek rundy jesiennej Ekstraklasy.
𝐊𝐢𝐛𝐢𝐜𝐞 𝐖𝐢𝐝𝐳𝐞𝐰𝐚 𝐰𝐫𝐚𝐜𝐚𝐣ą 𝐝𝐨 𝐝𝐨𝐩𝐢𝐧𝐠𝐮, 𝐩𝐫𝐞𝐳𝐞𝐧𝐭 𝐳𝐚𝐮𝐟𝐚𝐧𝐢𝐚 𝐧𝐚 𝐌𝐢𝐤𝐨ł𝐚𝐣𝐤𝐢
Po serii meczów bojkotowanych przez fanów Widzewa atmosfera wokół drużyny z Łodzi była napięta. Tym razem jednak jakby w duchu mikołajkowej wyrozumiałości kibice Widzewa postanowili dać piłkarzom ogromny kredyt zaufania. Sektor gości w Lubinie został wypełniony do ostatniego miejsca, a doping ruszył od pierwszej minuty, niosąc ze sobą również jasny komunikat: transparent „Widzew to my”. Był hasłem że to kibice czują się prawdziwą wizytówką klubu, niezależnie od wyników drużyny.
𝐆𝐨𝐥 𝐝𝐨 𝐬𝐳𝐚𝐭𝐧𝐢 𝐖𝐢𝐝𝐳𝐞𝐰 𝐭𝐫𝐚𝐟𝐢𝐚 𝐰 𝟒𝟓. 𝐦𝐢𝐧𝐮𝐜𝐢𝐞
Pierwsza połowa spotkania była pod dyktando gości, tuż przed gwizdkiem sędziego dosłownie w 45. minucie Łodzianie zadali uderzenie, po którym trybuna gości eksplodowała. Gol do szatni, najlepszy z możliwych, prawdziwa nagroda dla fanów, którzy po okresie chłodnych relacji z drużyną zaufali jej na nowo w ten wyjątkowy dzień.
𝐃𝐫𝐮𝐠𝐚 𝐩𝐨ł𝐨𝐰𝐚 𝐖𝐢𝐝𝐳𝐞𝐰 𝐫𝐮𝐬𝐳𝐚, 𝐚𝐥𝐞 𝐙𝐚𝐠łę𝐛𝐢𝐞 𝐝𝐨𝐣𝐫𝐳𝐞𝐰𝐚 𝐝𝐨 𝐚𝐭𝐚𝐤𝐮
Po przerwie Łodzianie przez kilkanaście minut dominowali w polu karnym Zagłębia. Kilka akcji pachniało drugim golem, ale lubinianie przetrwali napór i z czasem zaczęli przejmować inicjatywę.
W 83. minucie Miedziowi byli już bardzo blisko wyrównania. Leonardo Rocha, Portugalczyk wypożyczony z Rakowa Częstochowa, huknął jak z armaty, a piłka odbiła się od poprzeczki – bramka wręcz wisiała w powietrzu. Zagłębie nie podłamało się i już trzy minuty później, w 86. minucie, Rocha dopiął swego. Precyzyjnym strzałem wyrównał na 1:1, wywołując ogromną falę radości wśród miejscowych kibiców.
𝐄𝐦𝐨𝐜𝐣𝐨𝐧𝐮𝐣ą𝐜𝐚 𝐤𝐨ń𝐜ó𝐰𝐤𝐚 𝐢 𝐳𝐞𝐦𝐬𝐭𝐚 𝐳𝐚 „𝐠𝐨𝐥 𝐝𝐨 𝐬𝐳𝐚𝐭𝐧𝐢”
Końcówka spotkania należała już zdecydowanie do lubinian. Widzew sprawiał wrażenie zamroczonego po utracie gola, a Zagłębie napierało, dając do zrozumienia że chcą z tego spotkania całą pulę a nie tylko remis!
W ostatniej sekundzie meczu, dokładnie tak samo, jak zrobił to Widzew w pierwszej połowie, Zagłębie zadało decydujący cios.
Jesús Díaz wpakował piłkę do bramki, kompletując spektakularną „odpowiedź” na łódzki gol do szatni. Stadion eksplodował pięć tysięcy gardeł ryknęło tak, że echo niosło się daleko poza miedziowe tereny.
Dzieci, które z okazji Mikołajek dostawały tego dnia od klubu całe garście cukierków „jak na Halloween”, dostały jeszcze jeden prezent zwycięskiego gola w ostatniej sekundzie. Lepszego nie mogły sobie wymarzyć.
𝐒ę𝐝𝐳𝐢𝐚 𝐌𝐚𝐫𝐜𝐢𝐧𝐢𝐚𝐤… 𝐚𝐥𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐭𝐞𝐧, 𝐤𝐭ó𝐫𝐞𝐠𝐨 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐜𝐲 𝐤𝐨𝐣𝐚𝐫𝐳ą
Spotkanie prowadził Tomasz Marciniak, brat znanego z Ligi Mistrzów Szymona Marciniaka. Co ciekawe tydzień wcześniej mecz w Lubinie prowadził sam Szymon, a więc dwa weekendy z rzędu na murawie rządził Marciniak. Tomasz jest do brata bardzo podobny, więc wielu kibiców musiało patrzeć dwa razy, aby upewnić się, którego z nich widzą na boisku.
Ś𝐰𝐢ą𝐭𝐞𝐜𝐳𝐧𝐲 𝐤𝐥𝐢𝐦𝐚𝐭, 𝐁𝐚𝐫𝐛ó𝐫𝐤𝐚 𝐢… 𝐦𝐮𝐧𝐝𝐮𝐫 𝐠ó𝐫𝐧𝐢𝐜𝐳𝐲 𝐧𝐚 𝐦ł𝐲𝐧𝐢𝐞
Zagłębie to klub mocno związany z tradycją górniczą, a mecz rozgrywano zaraz po największym święcie Górników – Barbórce. Młynowy gospodarzy pojawił się więc na trybunach w pełnym galowym mundurze górnika i przez cały mecz prowadził doping.
𝐖𝐲𝐜𝐡𝐨𝐰𝐚𝐧𝐤𝐨𝐰𝐢𝐞 𝐯𝐬 𝐛𝐫𝐚𝐤 𝐰𝐲𝐜𝐡𝐨𝐰𝐚𝐧𝐤ó𝐰
Zagłębie po raz kolejny udowadnia, że można wygrywać spotkania grając duża ilością wychowanków wychowanków: Reguła, Sypek, Kolan i inni to dowód na to, jak silna jest miedziowa akademia.
Widzew natomiast od dłuższego czasu nie ma w pierwszej drużynie ani jednego wychowanka.
𝐏𝐨𝐬𝐭𝐚𝐜𝐢 𝐝𝐫𝐮𝐠𝐢𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐥𝐚𝐧𝐮 „𝐊𝐬𝐢ążę 𝐏𝐚𝐫𝐲ż𝐚”
W tle rywalizacji była też historia bramkarza Rafała Gikiewicza, sprzedanego z Widzewa do Zagłębia.
Z kolei trening bramkarzy po stronie Widzewa prowadzi Andrzej Woźniak – legenda polskiej bramki, bohater meczu z Francją z 1995 roku, „Książę Paryża” nazwany tak przez komentatorów komentujących tamto spotkanie. Na trybunach wielu starszych kibiców wspominało tamto spotkanie i jego legendarne interwencje, a „Giki” i Wożniak ucięli sobie dłuższą pogawędkę w przerwie spotkania.
𝐙𝐚𝐠łę𝐛𝐢𝐞 𝐝𝐨𝐩𝐢𝐧𝐚 𝐬𝐰𝐞𝐠𝐨
Po dramatycznej końcówce Zagłębie Lubin wygrało 2:1, zgarniając cenne trzy punkty, a Widzew zanotował kolejną bolesną porażkę.
Lubinianie dostali od Barbary i Mikołaja prezent, który długo zostanie w pamięci – zwycięstwo w ostatniej sekundzie.
A stadion? Stadion wrzał, drżał i żył – jak w najlepszych piłkarskich opowieściach.
𝐙𝐚𝐠łę𝐛𝐢𝐞 𝐋𝐮𝐛𝐢𝐧 𝐤𝐨ń𝐜𝐳𝐲 𝐫𝐮𝐧𝐝ę 𝐣𝐞𝐬𝐢𝐞𝐧𝐧ą 𝐛𝐞𝐳 ż𝐚𝐝𝐧𝐞𝐣 𝐩𝐨𝐫𝐚ż𝐤𝐢 𝐮 𝐬𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐜𝐨 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐡𝐢𝐭𝐞𝐦, 𝐩𝐨𝐧𝐢𝐞𝐰𝐚ż 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐭𝐨 𝐣𝐞𝐝𝐲𝐧𝐚 𝐭𝐚𝐤𝐚 𝐝𝐫𝐮ż𝐲𝐧𝐚 𝐰 𝐄𝐤𝐬𝐭𝐫𝐚𝐤𝐥𝐚𝐬𝐢𝐞!
𝗣𝗮𝘄𝗲ł 𝗦𝗸𝘂𝘇𝗮






























































